Kiedyś nie doceniałam beztroskich chwil relaksu. Zaczyna się o tym myśleć, wtedy kiedy czasu wolnego człowiekowi brakuje. Taka już chyba natura człowieka, że najbardziej pragnie się tego co jest nieosiągalne. Niestety ta sama natura powoduje, że gdy już dostajemy to czego chcemy - wcale z tego nie korzystamy. Jestem tego znamiennym przykładem.
Popołudnia mam w tym tygodniu dość luźne, mogłabym poleżeć na kanapie gapiąc się w sufit, bądź odespać bezsenność z początku tygodnia. Ale oczywiście zamiast skorzystać z okazji, postanowiłam zrobić wymyślny obiad, który sprawił, że zakopałam się w garach, zakopałam się w praniu, poprzyszywałam guziki, zrobiłam tonę prania...itd.
Lotta (Tak Operetta dostała imię:)) jest bardzo żywiołową osobą, ale nawet ona w te jesienne dni odczuwa potrzebę zaszycia się w przytulnym kąciku. Jednak samotne spędzanie czasu nie leży w jej naturze.
Zdaniem Lotty nie ma nic milszego w pochmurny dzień niż przytulenie się do puszystego pupila. Nie od dziś wiadomo, że przytulenie psa lub kota łagodzi napięcie i obniża ciśnienie.
Jednym z ulubieńców Lotty jest Kotka, która sama dopomina się o pieszczoty trącając co chwilę nosem, lub gdy to nie pomaga - delikatnie podgryzając właścicielkę.
Jeden kot to za mało, by zadowolić Lotkę, dlatego sprawiła sobie futrzasty zwierzyniec.
Po całym dniu spędzony za kierownicą samochodu zwierzaki pozwalają się Lotce wyciszyć.
W zamian każdy zwierzak dostaje swoją porcję pieszczot.
Jakość zdjęć nie powala, biją ziarnem na kilometr, ale mój aparat ma koszmarnie ciemny obiektyw. Ale martwi mi jedna rzecz. Zauważyłam, że Picasa znacząco pogarsza ich jakość. Przesyłam zdjęcie w pełnej jakości, ale po wgraniu na bloga jest dużo gorsze. Nie wiem o co ciaman. Ale się dowiem.
Hm...Zastanawiam się, czy komórka nie będzie robiła lepszych zdjęć niż ten aparat... chyba spróbuję...