Od dawna marzę o samochodzie. Nie ukrywajmy - jest to znaczne ułatwienie w komunikacji, zwłaszcza jak się rodzinę ma porozsiewaną po różnych częściach Polski. Poza tym do nie dawna mieszkaliśmy na samym końcu miasta z dala od sklepów i innych niezbędnych przybytków. Po przeprowadzce brak samochodu przestał być najbardziej palącym problemem, jednak w okolicach świąt jest uciążliwy.
Nie ukrywajmy transport dwóch osób i psa (i lalek oczywiście) pociągiem, autobusem, pociągiem, kolejnym pociągiem i znowu autobusem jest bardzo uciążliwy. Niestety to marzenie motoryzacyjne raczej nie zostanie zrealizowane w najbliższym czasie (zakup samochodu to jedno, ale weź go jeszcze człowieku utrzymaj...).
Na szczęście jak powszechnie wiadomo - sprytnie dobrane hobby pozwala wynagrodzić pewne braki w życiu realnym. Kiedy ostatnio przeglądałam allegro rozglądając się za sensownymi mebelkami trafiłam na Czerwoną Strzałę - Gloria City Car Playset. Może i nie umywa się do Mattelowskich czterech kółek, ale ma dwie główne zalety - jest tani i nie jest różowy.
Kiedy tylko Operetta zobaczyła autko - postarała się o zawłaszczenie go dla siebie.
O: No co - jako jedyna mam prawo jazdy. A do tego Czerwona Strzała świetnie się komponuje z moimi włosami.
Samochód ma dwa miejsca i jest dopasowany do lalek wielkości Barbie. Kenowi było nieco ciasnawo, ale dał radę. Operetka musi się nieco schylać nad kierownicą, ale tylko nieznacznie:)
Samochód w zestawie miał komplet naklejek (światła przednie i tylne, lusterka, sprzęt grający, alufelgi) oraz pasy. Pasów nie wpinałam, bo są irytująco długie.
A na koniec firmowe pudełko, a lalki to chyba Fashion Corner Lucky?