Pokazywanie postów oznaczonych etykietą EVI LOVE. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą EVI LOVE. Pokaż wszystkie posty

Wielka wyprawa

. .
Każdą wizytę u rodziców staram się wykorzystać pod względem plenerowym. Tak było i tym razem. Niestety nie wzięłam pod uwagę jednej rzeczy, że uweźmie się na mnie kot. Nie zrozumcie mnie źle - koty uwielbiam czcią właściwą Egipcjanom - jednak przy poprzedniej wizycie ten kocurek uciekał na mój widok prychając. Tym razem było na odwrót - gdy tylko przykucałam, przyklękałam itp. żeby zrobić fotkę - kot ładował mi się centralnie w obiektyw domagając się pieszczot. Przywykłam do tego, że na komendę "spokój" mój pies staje na baczność i za Chiny nie potrafiłam pozbyć się zainteresowania ze strony kota. 

Swoją drogą musiało to wyglądać komicznie - 26-letnia baba uciekająca z wrzaskiem przed małym kocurkiem z aparatem w ręce. Kot chyba myślał, że to zabawa, bo ścigał mnie po całym podwórku.
 
W zeszły weekend Lizzie zdecydowała się na podjęcie niezwykle trudnej, wręcz morderczej wyprawy. Zapakowała Okruszka na wózeczek, wsiadła na rower i przywitała się z przygodą, jak z dobrą przyjaciółką.
Z początku nie było najgorzej, ale autostrady szybko zabrakło...


Na polnej drodze nie było już tak lekko - koła grzęzły w piasku...


Bywało też niebezpiecznie, zwłaszcza kiedy po jednej stronie ma się przepaść, a pod drugiej dzikie zwierzęta.


Nie brakowało też chwil zwątpienia - zwłaszcza przy końcu podróży, kiedy już nie staje sił. Na szczęście chwila odpoczynku pozwala odzyskać wiarę we własne siły.


Gdy tylko cel podróży zajaśnieje na widnokręgu ciężko odwrócić od niego wzrok.


A celem wyprawy była Rosa Multiflora - królowa kwiatów.


Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie i można wracać do domu:)



Swoją drogą - widziałam ostatnio w L'eclercu rowerkową Evi z serii z myszką Miki. Rowerek był czerwony z koszykiem na piłeczkę! Aż żałuję, że go nie wzięłam, ale niestety nie miałam gotówki, a była po jedyne 19.99.

Lizzie i krążownik szos

. .
Ostatnio krążyłam na "lalkowym głodzie". Co prawda na początku maja kupiłam dwie lalki, ale z pewnych względów trafią do mnie dopiero na początku lipca. Ale nie zdradzę kto to. Mogę tylko powiedzieć, że jedna ma zielone oczy, a druga czarne włosy :)

Tak więc byłam na lalkowym głodzie. Wczoraj kupiłam parę gadżetów lalkowych przez internet, ale to nie zaspokoiło mojej potrzeby na rozpakowanie jakiejś lalki. Mało brakowało a kupiłabym Raquelle z pieskiem w Realu, ale postanowiłam być twarda... 

Wieczorem chłopak powiedział, że powinnam sobie kupić tą lalkę, ale doszłam do wniosku, że są pilniejsze potrzeby typu buty, i zamiast kupić jedną parę kupiłam dwie. Ale nie mogłam sobie odmówić lalkowego zakupu. Odwiedziłam Smyka, gdzie znowu wpadła mi w ręce nieszczęsna Raquelle, ale mimo mojego zamiłowania do fioletu ponownie mnie nie przekonała.

Oko zawiesiłam jeszcze na Meyganie Broomstix, ale jej smykowa cena jest powalająca...Niemniej kiedyś powitam ją w swojej kolekcji. Uwielbiam szklane oczy u lalek od MGA.

I tym sposobem wpadłam na Evi Love. Zazwyczaj te laleczki nieszczególnie mnie ruszają, jednak seria rowerkowa już jakiś czas temu wpadła mi w oko. A w Smyku był upgrade rowerkowy z pieskiem na wózeczku. I tak zamiast Raquelle z psiakiem mam Lizzie z psem i krążownikiem szos na dodatek:)





A na koniec zdjęcie rodzinne (jak już wspominałam u mnie lalki bardzo szybko tworzą związki rodzinne;)) Oto Summer ze swoją córeczką Lizzie:


Jak wam sie podoba nowa mieszkanka mojej lalkowej gromadki?