Ania zaraziła mnie wirusem Paulowym. Trzy nabyłam samodzielnie. Dwie w zestawach z ubrankami, a jedną w zestawie z kucykiem. Niestety jedna z blondynek w zestawach ubraniowych miała tak koszmarnie rozjechane oczy, że na samo wspomnienie mam dreszcze. Na szczęście pozostałe dwie lale mają urocze buziaki. Kolejne dwie Paule mam dzięki Ani:) Dziękuję Ci kochana :*
Paule to lalki wielkości Mattelowskiej Kelly (około 11cm). Wszystkie dzielą ten sam buziak, jednak mogą różnić się fryzurą i kolorem włosów. Lalki mają świetnie odszyte ubranka. Moim zdaniem Mattel może się schować pod tym względem. Piżamki są tego najlepszym przykładem, koronki mankiety i tym podobne sprawy w tak małej skali to po prostu mistrzostwo. A do tego minimalna ilość różu (w moim przypadku jedna na cztery lalki), przy czym róż ten nie razi. Podobają mi się też ich ciałka z lekko ugiętymi łapkami, idealne jeśli lalka ma występować w dioramach.
Paule mogą się dzielić odzieżą z lalkami Kelly, ale tylko tymi, które mają ciałka starszego typu. Butki też da się wcisnąć, choć już tak na styk. Kelly nowszego typu ma wielgachne stopy w związku z czym buty nie pasują, a i ze spodniami może być problem. Ale koszulki i sukienki powinny na nią wejść bez trudu. Chelsea wcisnęła na siebie jedynie klapeczki z zestawu ubraniowego, ale dobre i to.
Tym sposobem na półce poświęconej maluchom zrobiło się istne przedszkole. Jak tak dalej pójdzie niedługo nie będę miała już miejsca na kolejne. Stacie góruje nad tą grupką. Przydałaby się jej jakaś przyjaciółka od serca. Najlepiej ciemnowłosa.
To już wszystko co miałam wam dziś do pokazania.
Pozdrawiam ciepło
Natalia
Paule są bardzo sympatyczne, ale to ich męska wersja najbardziej mi się podoba. Żłobek faktycznie trochę przepełniony, ale za to jaki ładny!
OdpowiedzUsuńJa też oszalałam na punkcie chłopaka:)
UsuńFajne to Twoje przedszkole. W niedzielę jadę do Elbląga, to zajrzę do Kauflandu. Może znajdę ciemnowłosą Paulę .
OdpowiedzUsuńJa też kupowałam w Elblągu:) Były na regale z lalkami na samym dole od strony głównego korytarza:) Niestety jak ja byłam, to nie było tych pojedynczych:(
UsuńPaule obcięte na pazia są zdecydowanie najsłodsze :-) Tymczasem nie dawało mi spokoju zidentyfikowanie Twojej Kelly, tej przebranej w liliowa piżamkę, bo nigdy wcześniej nie widziałam Kelly z takimi oczami. Dopiero po pewnym czasie do mnie dotarło, że mała ma starty cień nad oczami i wraz z nim część rzęs. Ale dodaje jej to tylko uroku :-)
OdpowiedzUsuńTo oświeć mnie błagam, bo ja obejrzałam milion zdjęć i dalej nie wiem co to za jedna;)
UsuńMuszę się przyznać, że straty w rzęsach to moja wina. Chciałam się pozbyć brokatu, bo był miejscami starty, a poza tym wolę maluchy bez tego typu ozdóbek :) Niestety rzęsy starły się przy okazji, ale i tak uważam, że jest śliczna:)
Island Princess Kelly z 2007. Było ich kilka, Twoja miała fiołkową kieckę, oczywiście błyszczącą. Z brokatem masz absolutną rację, ja też nie lubię świecącego makijażu u lalek - przedszkolaków.
UsuńTak... wiedziałam że Ania zarazę maluszkową roznosi .... :)
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda taka gromadka :)
Ale masz fajne łóżeczko piętrowe! Domek też piękny. Miałam kiedyś dwie takie mini laleczki z zawiasem w biodrach - mieszkały w domku kieszonkowym wielkości puderniczki.
OdpowiedzUsuńPaule są urocze, na szczęście Kaufland mam daleko, więc jestem bezpieczna. Coraz bardziej zaczynają mi się podobać maluchy...
no rzeczywiście - istne przedszkole się zrobiło :) ale te laleczki są takie słodkie, że nie dziwię się że nie mogłaś się im oprzeć :) i moim zdaniem wyglądają bardziej realistycznie niż mattelowe maluchy
OdpowiedzUsuńAle urocza gromadka ! :-) faktycznie podobne trochę do Kelly... wspaniałe maluszki, sobie skompletowałaś :)
OdpowiedzUsuńJak one ładnie tak razem wyglądają :)
OdpowiedzUsuńI ten domek, który im sprawiłaś jest wspaniały!! Bardzo mi się podoba :)
niesamowita kolekcja maluchów ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńEch...znowu czytałam komentarze na fonie i usunęłam niechcący komentarz, a przywrócić nie można :( Ale na szczęście zdążyłam przeczytać:). Faktycznie mam sporo tych maluchów. Twój kot musiał zapałać wyjątkowym sentymentem do Pauli, że ją tak wymiział, że jest stratna na włosach:)
UsuńOj, jaka miła dzieciarnia!
OdpowiedzUsuń