Jakieś dwa tygodnie temu popełniłam dla moich Basiek jeansową sukienkę w ramach treningu szycia oczywiście. Ale nie byłam z niej do końca zadowolona. Dopracowałam ją dość szczegółowo, ale mimo wszystko jakoś nie miała polotu...
Już pomijając fakt, że Zuzia wypada w niej jakoś blado. Od samego początku chciałam ją jeszcze jakoś upgradować, ale brakowało mi i czasu i energii na szycie. Na szczęście wczoraj udało mi się wyspać i do tego wygospodarować trochę czasu (oczywiście kosztem mojej pracy magisterskiej;/). Więc w ostateczności sukienka prezentuje się tak:
Początkowo zamierzałam po prostu doszyć koronkę do brzegu sukienki, ale się rozmyśliłam i dodałam spodnią haleczkę obszytą koronką, która zalotnie wystaje spod spódnicy. Zdaje sobie sprawę, że jeans nie jest wdzięcznym materiałem do szycia, ale początkowe założenie zakładało tylko uszycie gorsetu. Sukienka wyszła w sumie przypadkiem. Największy problem sprawiło mi zmarszczenie spódnicy w taki sposób, żeby łanie się układała. Nie do końca mi to wyszło, ale mam nadzieję, że nie rzuca się to w oczy.
Mimo, że ulepszyłam sukienkę, i tak czułam niedosyt. Dlatego postanowiłam uzupełnić ją długimi rękawiczkami wykończanymi koronką i obróżką z różyczką, która świetnie komponuje się z urodą Carmen. Poniżej kilka detali:
No i na koniec jeszcze Carmen czekająca na sesję, podczas gdy ja dopijałam swoją kawę:)
Ech teraz tylko muszę zaleźć czas, bo pomysłów na szycie mi nie brakuje. Że nie wspomnę o planach lalkowych...
Super ta sukienka, taka oryginalna. Gratuluję kreatywności!!!
OdpowiedzUsuńŚwietna ta sukienka. Bardzo pasuje do Carmen. :)
OdpowiedzUsuń