Nast'ya

. .
Jakiś czas temu prezentowałam wam "kozaczkę" Oksanę. Tym razem przyszła kolej na Anastazję - lalke zakupioną na targu we Lwowie. Laleczka dostała imię po wnuczce siostry mojej babci, którą poznałam podczas tejże wizyty we Lwowie. Nast'ya - słowo pisane nie oddaje tego jak pięknie brzmi to zdrobnienie w języku ukraińskim. Dlatego przejdźmy do lalki:


Nast'ya to porcelanowa laleczka wysoka na około 20 cm. Cały korpus wykonany jest z porcelany podobnie jak rączki i nóżki. Lalka ubrana jest w haftowaną koszulę (soroczka wyszywanka), czerwona kamizelkę, kolorową spódnicę oraz haftowany fartuszek z kanwy. Pod spódniczką są reformy wykończone koronką. Lalka nie posiada klasycznych butów - jej stopy zostały pomalowane na brązowo - coś jakby kozaczki.


Kozacy, których kiedyś posiadałam mieli koszule malowane. Oksana miała coś wyhaftowane na koszuli, ale było to zasadniczo takie niewiadomo co. Prawdziwą wyszywankę robi się tak: bierze się sztywną kanwę i płótno, kładzie jedno na drugim, wyszywa krzyżykiem wzór i pruje kanwę. Zostaje nam wtedy wzór wyhaftowany na płótnie. U Nast'yi twórca poszedł trochę na łatwiznę i naszył kanwę ze wzorem na płótno. Ale haft jest autentyczny - wiśniowo-czarny - taki jak powinien być na wyszywance. 



Ten sam motyw znajdujemy na fartuszku z kanwy. Naszyty zresztą tą samą metodą. Kwiecista czerwona spódnica wykończona jest ozdobną tasiemką.


Buźka Nast'yi jest troszkę toporna z dziwnym grymasem, ale i tak ją bardzo lubię. Włoski lala ma rude ozdobione przepaską ze wstążki i sztucznych kwiatków.

W zasadzie nie wiem, czy nastia prezentuje jeden konkretny region, czy też taką przekrojową lalką, która prezentuje wszystko i nic. Wiem natomiast, że jest ulubioną lalką w mojej skromnej kolekcji porcelanek. 

Wiem też, że jak następnym razem będę we Lwowie poszukam kolejnej lalki, tym razem większej :)

2 komentarze: Podziel się swoim zdaniem:

  1. Jest piękna. Ma taki nietypowy, jak na porcelanki wyraz twarzy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Obawiam się, że to bardziej "wariacja na temat", coś w tym stylu co polskie stroje ludowe od deagostini. Ale i tak laleczka jest śliczna! Żałuję, że jak byłam na wycieczce we Lwowie, to nie kupiłam takiej małej Lwowianeczki...

    OdpowiedzUsuń

Zostaw swoją opinię