Pierwsza lalka

. .

Pierwsza lalka

Od zawsze jestem wielką fanką lalek i wszystkiego co się z nimi wiąże. Jeszcze nie zdążyłam dobrze odrosnąć od ziemi, a już miałam wielkie marzenie - prawdziwą lalkę Barbie. Moje marzenie wkrótce się spełniło - pod choinką wylądował zestaw full serwis z lalką i ubrankami.

Niestety nie dane było mi nacieszyć się spełnionym marzeniem, gdyż lalka zginęła śmiercią tragiczną jeszcze tego samego dnia. Od tamtej chwili obsesja na punkcie barbie wróciła ze zwielokrotnioną siłą, aczkolwiek takowa lalka nigdy do mnie nie trafiła. Aż do zeszłego tygodnia. Ale o tym za chwilę.

W  całym swoim życiu miałam wiele lalek pseudobarbiowych, ale każdy koneser wie, że to nie to samo. Moją wymarzoną lalką swego czasu była Cool Colors Barbie, ale cieszyłabym się pewnie z każdej Baśki.

Latka mijały, a ja marzyłam o lalkach. moje marzenia rozszerzyły się na porcelanki, ale niestety ta pasja nie mieściła się w moich możliwościach finansowych. Nabyłam co prawda kilka okazów, ale były to raczej wytwory produkcji seryjnej niż arcydzieła do podziwiania.

No ale chyba za bardzo odbiegam od tematu. Jakieś dwa tygodnie temu naszła mnie nieprzemożna ochota, aby uszyć coś dla lalki. Problem miałam jeden - brak modelki tudzież manekina, na którym mogłabym się wzorować. I tak zrodziła się decyzja, że muszę, po prostu MUSZĘ kupić Barbie. Uznałam, że w pierwszej kolejności zdobędę jakąś fashionistkę, ze względu na ciałko z przegubami, które mnie bardzo intrygowało. Lalki te występują w przewadze blondowłosej, ale mnie strasznie nie podoba się ich wyraz twarzy. Dlatego pod długich, długich zastanowieniach zdecydowałam się na Raquelle.