Dzisiejszy dzień, aczkolwiek wietrzny, bezsprzecznie był typowo wiosenny. Słoneczko przygrzewało, dlatego zabrałam młodszego rata, psa i swoją lalkową gromadkę (sztuk 2) na długi spacer do lasu. Teoretycznie las zaczyna się już za furtką, jednak jest to mały wycinek oddzielony od reszty pasmem otwartej w zeszłym roku autostrady. Dla mnie to żadna atrakcja, ale Raquelle i Zuzia były zachwycone komunikacyjnym widokiem. Natychmiast zażądały uwiecznienia tejże wiekopomnej chwili (???).
Na szczęście po przejściu kolejnych kilkuset metrów znaleźliśmy się w końcu w lesie, troszkę co prawda miniaturowym, ale zawsze. Moje plastikowe towarzyszki nie omieszkały sobie oczywiście cyknąć kilku fotek po drzewkiem.
Jako, że wiał silny wiatr nieźle je potargało. Na dodatek na koniec skończyły z twarzami w piachu, a ostrzegałam je przecież, że szpilki to niezbyt praktyczne obuwie do łażenia po lesie. Na koniec uparły się jeszcze drapać na dziwną drewniana konstrukcję, która w tymże przykurczonym lasku znalazłyśmy.
No, no, no cóż za urokliwe fotki:) Panny wyszły świetnie wśród przyrody.
OdpowiedzUsuńBlondyna poszła w takich szpilach do lasu?! Odważna panna :)
OdpowiedzUsuńObie poszły w szpilach;) Na razie tylko takimi bucikami dysponują:) Ewentualnie koturnami;)
OdpowiedzUsuńAle szpile lepsze do chodzenia po pagórkach - służą jak raki;)